IV piętro - biblioteka

Teraz mówiła już znacznie ciszej nie chcąc denerwować bibliotekarki. Plus, nadal przepisywała i coś poprawiała, musi z tego potem coś sensownego poskładać.
- W-właśnie. Po prostu masz inny styl ubierania! Chociaż w sukienkach i tak dalej też byłoby ci do twarzy, o! - Nieve ma słabość do takich rzeczy - I sama nie wiem, to w sumie zależy. Zobaczę, jak się ułoży, bo nie jestem przekonana, czy wracać do rodziny czy zostać w szkole. - Miała jakiś wyjątkowy dylemat.

Rozczarowany odłożył książkę. Czyli nici z samodzielnej pracy. Zeszyt z czystej złośliwości wcisnął na inną półkę. Właścicielka powinna się nauczyć, nie zostawiać tak swoich rzeczy. Jego zawartością też był zawiedziony - kompletnie nic ciekawego. Żadnych solidnych faktów, plotek, materiałów do szantażu, nic. Chociaż ciekaw był co tamten "palant" sprzedawał. Tak w szkole, interesy kręcić? Nieładnie.
Zajął umysł czymś przyjemniejszym niż myśl, że zaraz najpewniej utknie z dwiema Gryfonkami przy stoliku, a praca domowa i tak zdechnie w natłoku paplaniny. Więc układał w myślach treść obu listów do rodziny. A może by tak olać książki i wrócić tu później? Najpierw wysłać listy? Hm, to był dobry pomysł...
Tym razem to on na coś wpadł. Znaczy na kogoś. Tyle, że dużo subtelniej, bo jedynie szedł zamyślony między regałami, a nie biegł po korytarzu. Uniósł nieco jedną brew patrząc trochę zdziwiony na Eskarne.
- Ciągle na siebie wpadamy... - Nie mógł się nadziwić. - Czy to aby na pewno przypadek..? Czy może już przeznaczenie?

Eskarne zależało na czasie, więc szybko wzięła się do roboty. Można by powiedzieć, że szło jej całkiem sprawnie, niestety nie dlatego, że świetnie wiedziała gdzie danych książek szukać, lecz dlatego, że okazało się, iż parę tytułów zostało już wypożyczonych. Nic temu zaradzić nie mogła, pozostawało jej szukać reszty z pozycji figurujących na liście. Może przynajmniej kilka tomów się ostało... Bez źródeł ciężko byłoby napisać porządne wypracowanie. Dwa potrzebne tytuły wygrzebała, szczęśliwie biblioteka posiadała po kilka ich egzemplarzy i nie wszystkie zostały wypożyczone. Trzymając dwie dość grube książki pod pachą, stała przy jednym z regałów i próbowała sięgnąć po kolejny, przydatny do napisania pracy tom, który znajdował się na jednej z wyższych półek. Fakt, mogła sobie go ściągnąć przy pomocy zaklęcia, ale jakoś o tym nie pomyślała. Nieważne. Ważne natomiast, że jakoś dosięgła książki i udało jej się ściągnąć ją z półki. Zajęta tym, nie zwróciła uwagi na zbliżającego się Lukasa. Ten najwyraźniej też nie za bardzo patrzył, co się wokół dzieje, bo na nią wpadł.
- ... - spojrzała na niego, gotowa warknąć coś o patrzeniu, gdzie się idzie, ale ogarnąwszy, że to Lukas, zaniechała tego pomysłu. W końcu sama wcześniej go staranowała na korytarzu.
- I co, znalazłeś coś o tym Thompsonie? - zapytała cicho, w końcu są w bibliotece.

- Pewnie tak, sama nie wiem - westchnęła lekko. Spódniczkę jeszcze od czasu do czasu założyła, ale sukienkę? Ciężko jej było wyobrazić sobie w jakiejś. Poza tym dziwnie by się czuła w takowej, bo nigdy na sobie żadnej nie miała. Nie przerywała pisania, miała coraz więcej zapisanych informacji w swoim zeszycie.
- Ja się też zastanawiam. Kusi mnie pójście by zabić ćwieka tym, którzy mi dokuczają właśnie odnośnie mojego stylu ubierania się - uśmiechnęła się lekko. Na bal musiałaby iść w sukience. Ciekawe co wtedy powiedziałaby pani woźna albo Tiago. Zaskoczyłaby ich.

Pokręcił głową.
- Obawiam się, że prędzej czy później będę musiał od kogoś spisać, skoro jedyny egzemplarz jest w użyciu. A jak tobie poszło?
Oczywiście miał też plan zapasowy w postaci listów, ale o tym nie wspominał. Nie chciał się chwalić stukniętym krewnym.

Popatrzyła na Lukasa ze współczuciem. Biedny, będzie musiał poprosić kogoś o źródła, a zanosiło się na to, że czekała go współpraca z plotkującymi dziewczynami. Znając podejście Krukona do pracy w grupie, nietrudno przewidzieć, że będzie to dla niego dość męczące.
- Nic nie poradzisz, jak brakuje książek. U mnie, jak widać, trzy tomy z listy odszukałam, - pokazała trzymane książki - dwa są wypożyczone, jeszcze jeden tytuł może się znajdzie. - zawahała się przez chwilę, po czym zdecydowała się o coś zapytać - Właśnie, miałabym taką sprawę... pożyczyłbyś mi zeszyty z Zaklęć i Obrony przed Czarną Magią? W zamian, nie wiem, mogę ci i pomóc szukać czegoś o tym Thompsonie, albo jakieś inne wypracowanie napisać, czy coś... - sam fakt, że prosiła o pomoc, świadczył o tym, że sytuacja wygląda niewesoło i nie miała zbytnio innego wyjścia. No ale lepiej jednak zapytać Lukasa, zawsze istniała szansa, że będzie chciał w zamian coś normalnego, nie powrotu do drużyny.

Skinął głową, dając znać, że się zgadza. Od razu wyciągnął z torby gruby zeszyt i podał dziewczynie.
- Ten od Zaklęć zostawiłem w dormitorium. - Poinformował. - Powinien leżeć na wierzchu. Weź go sobie albo mi przypomnij.
Na razie nie prosił o nic w zamian. Książki o Thompsonie i tak wyszły. Była jedna rzecz, ale trochę głupio mu było o to prosić. Pewnie i tak Eskarne się wścieknie i... A właściwie, co mu tam.
- Całe wakacje nie ćwiczyłem... - Wyznał dość zakłopotany. W końcu on był w głównym składzie. Hańba. - ...bo nie miałem z kim.
I tu zamilkł. Prośba w wspólny trening była raczej oczywista. Obrońca, który nie ma przed czym bronić jest mało przydatny. Oczywiście Lukas coś tam niby w wakacje w tym względzie robił, ale czym jest samotny trening w grach zespołowych? Liczył, że Eska się zgodzi. W końcu nie naciągał jej na powrót do drużyny, tylko prosił o pomoc w treningu.

- Dzięki. - wzięła od niego zeszyt, do Obrony przed Czarną Magią, jak się okazało, i wysłuchała instrukcji, gdzie się znajduje zeszyt od Zaklęć. Życie jej tymi notatkami ratował... no, nawet jeśli nie życie, to na pewno oceny i być może wyniki egzaminów. Zaraz się jeszcze dowiedziała, co Lukas chciał w zamian. I musiała wziąć głęboki oddech, żeby nie wybuchnąć.
No nie, co oni mają z tą grą? Już trzecia osoba ją pyta o trening, a druga tego dnia, co było dość wkurzające. No ale stwierdzenie Lukasa było sformułowane nieco inaczej. Zwykła prośba, choć niewypowiedziana na głos, ale zawisła w powietrzu. No i tak... dziwnie. Z jednej strony Eskarne powinna odmówić, z drugiej tak trochę jej szkoda było kolegi.
- Jesteś pewny, że nie byłoby lepiej poprosić o to kogoś innego? - zapytała cicho – Nie grałam od tamtego wypadku. - kilka miesięcy to w końcu trochę długa przerwa. Wiadomo, w wakacje warunków do gry nie było, w roku szkolnym unikało się kogokolwiek, więc trenowanie z kaflem też nie miało sensu. No, ale rozumiała problem Lukasa.

- I przyznać się, że nie ćwiczyłem? - Odparł. - Evan będzie mi prawił kazania przez miesiąc albo dłużej. Chcę poćwiczyć, a nie słuchać jego matkowania.
Znowu zamilkł. Nie chciał bardziej naciskać, bo sprawa z obu stron była dość delikatna. Z jej strony pewnie nawet bardziej.
- Można by spróbować, gdy boisko będzie puste - Zaproponował cicho.

- No tak, racja. - przyznała. Znając Evana i jego podejście, oraz to, jak lubił matkować Lukasowi, było to całkiem pewne.
Nie wiedziała za bardzo, co zrobić, z jednej strony wolałaby odmówić, z drugiej zaś strony jednak nie było zbyt dużego wyboru, jeśli miała zdobyć notatki. Wypadałoby w końcu być w porządku wobec kogoś, kto jej pomógł. Odezwała się po chwili milczenia.
- Niech będzie, można spróbować, tylko trzeba się będzie bardzo pilnować. Ale nikomu o tym ani słowa, zwłaszcza Evanowi. - lepiej, żeby on o tym nie wiedział. Wtedy już do reszty nie da jej spokoju z powrotem do drużyny. Istniała jednak szansa, że Lukasowi również nie będzie na rękę przyznawanie się do tego, że umówił się na dodatkowy trening.

- Masz mnie za idiotę? - Odburknął na uwagę, że ma nie mówić Evanowi. Przecież o to chodziło, żeby Evan się nie dowiedział. I najlepiej nikt z drużyny.
- Mam parę listów do wysłania. Do zobaczenia później. - Oznajmił, kończąc rozmowę. Wyminął ją i szybkim krokiem skierował się do wyjścia. Miał nadzieję, że skoro Eskarne już się zgodziła na trening, to się nagle nie rozmyśli.
Po kilku krokach przystanął i odwrócił się.
- Dzięki. - Rzucił cicho i pospiesznie wyszedł z biblioteki. Co jak co, mogło mu się nawet bardzo spieszyć, ale kulturę trzeba zachować.

[z/t]

- Nie, tylko proszę, żebyś się pilnował i najlepiej nikomu o tym nie wspominał. - sprostowała i po chwili jeszcze dodała - Wybacz. - może jest za bardzo przewrażliwiona, Evan dzisiaj zdążył ją już trochę zdenerwować. No ale to ani wina Lukasa, ani powód, by go pouczać.
- Mhm, cześć. - pożegnała go, a na podziękowanie po prostu lekko skinęła głową. Lukas mógł być spokojny, skoro powiedziała, że się zgadza na trening, to słowa dotrzyma.
Wróciła do szukania książek, jednak poza jeszcze jednym tomem nic więcej z potrzebnych do wypracowania rzeczy nie znalazła. Trudno, trzeba będzie sobie poradzić z tym, co ma. Może jeszcze ewentualnie pójdzie do Lukasa po ten zeszyt, notatki na pewno okażą się pomocne przy pisaniu pracy. Skierowała się do bibliotekarki, wypożyczyła te książki, które znalazła, po czym opuściła bibliotekę.

[z/t]