Gdy była już względnie bezpieczna poza zasięgiem wzroku napastników przesunęła się bliżej całego zbiorowiska różnych przedmiotów. Obróciła się, by ocenić odległość dzielącą ją od okna. Teraz może jeszcze przebiec pod ścianą budynku, a potem...
Nagle spostrzegła wylatujący z okna przedmiot. W pierwszej chwili nie potrafiła ocenić, czym on jest. Może granat? Przywarła ściślej do swojego prowizorycznego schronu. Jednak gdy wzrok przyzwyczaił się do odległego punktu, rozpoznała piersiówkę Scotta.
Czas działać.
Otrząsnęła się. Myśl, myśl. Powiodła wzrokiem po kupie żelastwa, licząc na to, że uda jej się dostrzec jakiś przydatny przedmiot. Zaczęła odgarniać je rękoma.
//liczę na jakieś znalezisko ;-;